- Z Mroku powstałeś... - oj, stareńkie to, stareńkie... Młoda byłam, zwiewna to i teksty wiały świeżością (czytaj: naiwnością). To pierwsza próba zmierzenia się z powieścią, popełniona dziesięć lat temu. Przeczytałam dziś i nawet mi się spodobało. Tekst lekko podrasowany, bo przecież nie będę wypuszczać z siebie wersji z milionem powtórzeń, nieścisłości itp., ale trzon pozostał nienaruszony. Zauważyłam tylko jedno - doskonale widać, co wtedy czytałam, a nawet czego nauczyli mnie w szkole.
>
- Śpij, kochanie, śpij... - to w miarę świeża praca i w chwili jej ukończenia byłam z niej całkiem zadowolona. Kiedy patrzę na nią dziś, wydaje mi się, że mogłaby być lepsza. Niemniej postanowiłam ją opublikować. Dodam jeszcze, że temat nieco się rozwinął i na bazie krótkiego opowiadania-scenki powstaje coś znacznie większego. W zasadzie to prawie już powstało. Miłej lektury.
- Staszek - dzieło bez tytułu, zwane przez krewnych i znajomych królika, którzy mieli z nim styczność po prostu „Staszek”. To nieledwie krótka scenka, ale darzę ją szczególnym sentymentem. Jeszcze tylko jedna uwaga. Opowiadanie ma charakter mocno erotyczny, więc przeznaczone jest wyłącznie dla osób, których tematyka seksu nie brzydzi. Kto za erotyką (a może wręcz pornografią) nie przepada, proszony jest o trzymanie się od tego tekstu z daleka. Ostrzegłam uczciwie, wstęp na własną odpowiedzialność.